Postapokaliptyczna gra fabularna
- Jenifer - rzuciła przez ramię i weszliście przez właz w dachu do sześciennego pomieszczenia 1,5 m x 1,5 m, a stamtąd po drabince w dół do... przytulnie urządzonego pokoju.
Offline
(xD)
Widok urządzonego pokoju zdziwił mnie tak bardzo, że przez chwilę nie wiedziałem, czy to burdel, tajna baza czy jej miejsce zamieszkania..
- Ładnie tu.. - rzuciłem po chwili ciszy i rozejrzałem się po pokoju - Mieszkasz tu? - popatrzyłem na nią, a dokładnie na jej włosy, twarz, oczy i kantem oka na drugie oczy.
Offline
- Tak, to moje mieszkanie... napijesz się czegoś? - pstryknęła klawiszem elektrycznego czajnika i zapaliło lampkę z klosze, która stała nieopodal.
W pokoju jest łóżko, dywan. Ciepłe tapety. Mały telewizor i poukładane starannie płyty DVD z filmami. Szafa. Regał z książkami i przejście do kolejnego pomieszczenia. Okno wychodzi na gwarną ulicę Vegas. Z zewnątrz usłyszałeś śpiewaną pijanymi głosami piosenkę na "cześć" przeciwnej drużyny sportowej. Przeszła obok Ciebie i zamknęła okno.
Offline
- Poproszę - odpowiedziałem. Nie wiedziałem co robić. Obca kobieta, którą spotkałem w kasynie i która uratowała mi dupę przed tymi dupkami przyprowadziła mnie do siebie? Nie boi się, że ten świat jest pełen fałszywych frajerów? A może to ja powinienem się bać, że to ona do takich należy...
- Słuchaj..dzięki za uratowanie tyłka.. - zacząłem niechętnie - Nie uwierzysz, ale broń zacięła mi się dwukrotnie.. - dodałem, żeby nie wyszło, że jestem jakąś męską cipką. Mój wzrok wciąż krążył za nią.
Offline
Zaparzyła herbatę. Rozległ się przyjemny zapach. Usiadł przy stoliku z kubkiem "nescafe" identyczny stawiając po drugiej stronie.
- To jak mam do Ciebie mówić? - zdawała się nie widzieć Twojego zakłopotania.
Offline
Podszedłem do stolika, żeby lepiej czuć zapach tego magicznego eliksiru.
- Jestem Jimmy - odpowiedziałem grzecznie na pytanie. Swoją drogą...herbata w kubku do kawy? Lubię. - Często tam grywasz? - spytałem ją, mając na myśli "Księżniczkę".
Offline
- Zdarza mi się Jimmy, ale nie lubię tego sportu. Jeśli chodzi o ratowanie życia to jesteśmy kwita.
Offline
Faktycznie. Miała rację. Zapomniałem całkowicie, że ja również uratowałem jej tyłek. Swoją drogą, całkiem zgrabny.
Sięgnąłem po kubek, dmuchnąłem kilkakrotnie, by nie poparzyć sobie ryja. Pewnie nie była słodzona, bo w tych czasach zdobycie cukru było trudne.
Zamyśliłem się co będzie potem. Wypije herbatkę i będę zmuszony wyjść stąd..?
Offline
Faktycznie cukier był luksusem. Milczeliście chwilę, po czym jakby odgadła o czym myślisz.
- Jesteś stąd? Gdzie mieszkasz? Czym się zajmujesz?
Offline
- Jestem stąd. Kiedy moja matka była w 6 miesiącu ciąży tata zabrał ją do miasta do lekarza, w ciężarówce coś się zepsuło i stoczyła się do rowu. Tata dostał wtedy ataku serca i zmarł. Urodziłem się trzy miesiące później. Ciotka przygarnęła moją matkę i obie mnie wychowywały.. - przerwałem na chwilę - Do czasu, kiedy kumple martwego Joe'go nie wbili się na chatę. Mnie wtedy nie było. Ale matka z ciotką tak. Od tamtego czasu mieszkam to tu, to tam. Lubię sobie pograć, ale to już wiesz. I uratować ślicznotkę przed śmiercią - opowiedziałem w skrócie swoją historię życia i mrugnąłem do niej zalotnie. - A Ciebie?
Offline
- A Ciebie? - chyba nie zrozumiała skrzywiając śliczne brwi.
Offline
- W sensie, co porabiasz, czym się zajmujesz... - próbowałem wyjaśnić - O, może znasz się na naprawianiu broni, na przykład?
Offline
- Może się znam... chodzi o ten twój zacięty dwa razy? - spytała domyślnie. - Ja się sprowadziłam kilka lat temu z bratem, przyjechaliśmy z zachodniego wybrzeża.
Offline
- Tak, niefart. Z bratem? - spytałem i rozejrzałem się po pokoju, bo nie przypominałem sobie, żebym zauważył jakieś męskie rzeczy - Gdzie on teraz jest?
Offline
- Wyjechał... na chwilę. - zawahała się.
- Widziałam jak rozmawiałeś z Georgesonem w kasynie... zaproponował Ci robotę?
Offline
Nie wiedziałem czy jej zaufać.
- Podziękował za zdjęcie tego typka, porozmawialiśmy trochę. Znasz go?
Offline
- Z widzenia i reputacji. Słyszałam, że wiele osób dybie na jego tyłek. Na sławnych i możnych zawsze ktoś dybie...
Offline
- Oj tak.. - zgodziłem się z nowo poznaną dziewczyną i zacząłem pić herbatę, bo nie wiedziałem co dalej powiedzieć
Offline
Ona też widać się skonfundowała, bo również zaczęła pić. Po chwili przerwała milczenie.
- Czyli w tej chwili jesteś sam? Ani rodziny? Ani nikogo? Długo tak?
Offline
- Od 17 roku życia - odpowiedziałem - To już dobre 8 lat będzie. Ty też sama? O, - odstawiłem prawie pusty kubek herbaty i wyciągnąłem moją zaciętą broń - Mogłabyś, tak w wolnej chwili spróbować zreperować?
Offline
- Nie do końca sama, bo z bratem... - wzięła Twoją armatę, złamała i rozładowała. Amunicja potoczyła się po stole. - i do tej pory żyłeś z ... hazardu?
Offline
(armate, hihi)
Zebrałem całą amunicję, żeby nie zgubiła się przypadkiem, czy coś.
- Tak, z hazardu. I drobnych kradzieży, ale nie masz co się martwić - dodałem - Kobietom skradam tylko serce - powiedziałem żartobliwie i uśmiechnąłem się
Przyglądałem się jej jak majstruje przy moim sprzęcie.
Offline
Skrzywiła się na Twój żarcik. Chyba nie zrozumiała.
- To trzeba porządnie wyczyścić i poskładać na nowo i powinno działać. - siorbnęła herbatę odłożywszy broń na stolik. - Gdzie planowałeś spędzić dzisiejszą noc?
Offline
Wziąłem broń, bo nie wiedziałem, czy to ja mam się tym zająć czy ona.
- Właściwie to nie miałem żadnego pomysłu... Nie miałabyś nic przeciwko, gdybym spędził ją tutaj? - spytałem grzecznie
Offline
Offline
Odwzajemniłem uśmiech i popatrzyłem głęboko w jej oczy. I wtedy przypomniał o sobie ból w lewym ramieniu i nodze.
- Jeden z tych dupków ciał mi ramię, muszę opatrzyć tą ranę - wytłumaczyłem. Na nodze z tym siniakiem też przydałoby się coś zrobić
Offline
Offline
Offline
Wyszła na chwilę. Potem wróciła z bandażem i specyfikiem antyseptycznym w piance. Zdjąłeś rozciętą koszulę i założyła Ci opatrunek. Jej dotyk był chłodny i wzbudzał w Tobie dziwny dreszcz. Przez chwilę przyłapałeś ją jak przygląda się Twojemu torsowi.
Offline
Chłodny dotyk. Aaaa. Lubię. Podczas zakładania opatrunku powiedziałem
- Masz ładne oczy, wiesz? - uśmiechnąłem się lekko
Offline
Również się uśmiechnęła.
- Kradzione - zażartowała. - skończyłam - skończyła i usiadła na swoim krześle. Ale koszula przydałaby Ci się nowa, albo chociaż to zaszyć.
Offline
Odwzajemniłem jej uśmiech.
- Słuchaj.. nie miałabyś nic przeciwko jeśli pożyczyłbym koszulę Twojego brata..? Albo chociażby zszył moją, jeśli w ogóle masz czym - spytałem lekko spłoszony siedząc przed kobietą bez koszuli
(poprostu bonć i trzym mnie za reke..jesli w ogole masz czym..)
Offline
Offline
Zrobiło się trochę dziwnie, ale mi to nie przeszkadzało. Popatrzyłem w jej oczy czule i powoli usiadłem na swoim krzesełku. Co ma być to będzie
Offline
- Dobra! - klepnęła się dłońmi w uda. - Nie ma co dłużej siedzieć! - wstała i energicznie przeszła do drugiego pomieszczenia.
Offline
Na co czekać? Kim ona była i czego ode mnie chciała? Trochę to mnie dziwiło, ale nie czas był teraz na pytania. Powstałem i powoli poszedłem za nią do tego pomieszczenia...
Offline
Za przejściem (bo nie były to drzwi, a tylko portal) był krótki korytarzyk, jak w mieszkaniu w bloku. Na końcu dwie pary drzwi. Drewnianych z oknem w kratkę z falowanego żółtego szkła. Zobaczyłeś jak znika za prawymi drzwiami. W korytarzyku były jeszcze jedne, całe drewniane bez okienka, mniej więcej w połowie korytarza.
Offline
Idę powoli korytarzykiem. Bardzo interesowało mnie jej mieszkanie, te wszystkie pokoje, a już konkretnie - jej osoba. Nie znałem jej, pomogła mi, a ja jej, ale to ja bym był teraz na widelcu. Nie wiem co się czaiło w tym pokoiku wraz z nią. Może byłby to raj i odpoczynek po ciężkim dniu, albo lufa w twarz, bo interesowała ją sprawa w 'Księżniczce'. Nie poznam prawdy, póki nie zaryzykuje. Stanąłem w drzwiach pomieszczenia.
Offline
Był to mniejszy pokoik, urządzony bardziej spartańsko. Prawie w ogóle mebli. Pod ścianą łóżko polowe, pod nim torba podróżna.
- Możesz się tu przespać do rana...
Offline
Naprawdę lubiłem takie warunki. Dlaczego? Bo przypominały mi, żebym nie rozleniwił się w ewentualnym luksusie. Stamtąd naprawdę można przygrzmocić głową o ziemię jak się zostanie zrzuconym!
- Dobrze - rozejrzalem się jeszcze po pokoju i podszedłem do niej - Jakieś plany na jutro? - spytałem
Offline
- Jeszcze nie wiem... Dobranoc. - niemal szepnęła i wyszła nie przymykając drzwi.
Offline
Zanim zdążyłem odpowiedzieć już poszła sobie. Trudno.
Usiadłem na łóżku i wyciągnąłem torbę podróżną pomiędzy moimi nogami i otworzyłem ją, zaciekawiony jej zawartością.
Offline
W środku jest nie wiele rzeczy... poskładane męskie tshirty i koszule. Bokserki i takie tam szpergały... Notesik na dokumenty.
Offline
Hmm. Miałaby pewnie za złe jakbym użył z którejś rzeczy, bo domyślam się, że to jego brata, który teoretycznie gdzieś zaginął. Jednak sięgam po notesik na dokumenty i z ciekawości otwieram.
Offline
Nie było w nim dokumentów. Była jedna przedarta na pół studolarówka i parę zdjęć. W różnych miejscach, których nie znasz. Najczęściej ona i jakiś mężczyzna.
Offline
Nie interesuje mnie to. Lepiej to zostawię, bo jakimś cudem skapnie się i wywali mnie na zbity pysk.. Położyłem się na łóżku, sprawdziłem jak było wygodne i jak bardzo bolało mnie biodro podczas leżenia.
Leżałem tak na plecach, z rękoma założonymi za głowę i rozmyślałem o dzisiejszym dniu. Zawsze tak miałem w zwyczaju przed snem. Miałem obraz feralnego(?) zdarzenia w kasynie, zlecenie roboty, zacięcie się broni, przyjęcie pod dach. W prawie każdej scenie rozmyślałem o niej. Miała coś w sobie, co przyciągało.. Wreszcie odwróciłem się na bok, twarzą w stronę drzwi i udałem się na spotkanie z Morfeuszem..
(poniewaz dlugo trwalo, a zapomnialem i nie chce mi sie szukac - magnum zostal naprawiony?)
Offline
(Nie został, odroczono do rana)
Biodro nie bolało, bo leżałeś na plecach. Zanurzyłeś się we wspomnieniach. Potem usnąłeś.
Obudziłeś się spokojny. Jeszcze nie otworzywszy oczu zorientowałeś się, że trwa noc. Możliwe, że szarość przedświtu.
Offline
Pozwoliłem, by ciało się przebudziło i otworzyłem oczy dopiero po chwili.
Ostatnio edytowany przez mgc (2011-04-07 08:51:42)
Offline
W szarości poranka zobaczyłeś jej twarz kilkadziesiąt centymetrów od swojej. Jej oczy wydały się ciemne w półmroku.
- Tęskniłam... - szepnęła i wślizgnęła się na Twoje łóżko. Przeszedł Cię dreszcz kiedy dotknęła cię chłodną aksamitną skórą.
(szępro rakob rzatamenko)
Offline
(luuz)
Leżę w bezruchu, nawet nie odzywam się. Tylko lekko uśmiechnąłem się na jej słowa.
Aksamitna skóra i towarzyszący jej zapach bzu i agrestu. Ciarki przechodziły mnie pełną parą i czułem coraz to większy ucisk w spodniach.
Offline